Floribunda


Opadły już kwiaty z magnolii i japońskich wiśni, pokryły ziemię białoróżowym dywanem. Na skwerach i uliczkach rządzi teraz glicynia o lubieżnym zapachu. Bez robi co może, ale przegrywa w przedbiegach. Alergicy nad Sekwana zaczynają sezon z miesięcznym wyprzedzeniem względem Warszawy.

W swoich paryskich wspomnieniach pisał Hemingway, że z nadejściem wiosny wszystko wydawało mu się prostsze. Mam podobnie. 
Jeszcze kilka tygodni temu martwiłem się (z powodów płynnościowych związanych ze zmianą mieszkania), kiedy dokładnie wypada miesiąc po ostatnim dniu lutego: 28 czy 31 marca? Za to ostatnio nawet odwiedziny we francuskich urzędach mają dla mnie posmak przygody. 

Natura budzi się do życia, natomiast Paryż wchodzi powoli w stan hibernacji. Maj jest dla Francuzów łaskawy. Mają wolne 1, 8 i 10 dnia miesiąca. Dlatego każdy, kto może, ucieka za miasto na tydzień lub dwa. Naładuje baterie przed intensywnym końcem sezonu, który potrwa do połowy lipca. A potem wyjedzie znów na zasłużony urlop. Jeśli ma umowę na czas nieokreślony (CDI) to przysługuje mu co najmniej 30 dni wolnego w roku. W lipcu i sierpniu miejscowi znowu znikną, a Paryżem niepodzielnie rządzić będą turyści.

Ale póki co jest wiosna i wisteria floribunda zwana glicynią, po polsku słodlin. Hipnotyzujący kwiat, dla którego nikt jeszcze nie znalazł adekwatnej nazwy.

Komentarze