1998 raz jeszcze


Myślenie magiczne powoli rozkręca się w ojczyźnie Flauberta i Camemberta. Bo przecież dokładnie 20 lat temu (12 lipca 1998 roku) Francja wygrała Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak dotąd jedyny raz w swojej historii. Ówczesny kapitan trójkolorowych, Didier Deschamps, jest teraz trenerem reprezentacji. Nikt nie ma wątpliwości: historia musi się powtórzyć!


Pod wieloma względami już się to dzieje. Tak jak wówczas, mundial stał się akceptowalnym tematem konwersacji dopiero wraz z dotarciem Francji do półfinału. A mimo to, wciąż zwykle rozmawia się o nim w sposób groteskowo przeintelektualizowany. W dzienniku Le Monde znajdziemy dziś m.in. nawiązanie do ekonomisty Branko Milankovicia, który przeanalizował futbol z perspektywy dyskusji o nierównościach. O piłce można rozmawiać w nawiązaniu do Macrona, Merkel, Trumpa, uchodźców, a nawet kryzysu multilateralizmu; zawsze jednak w połączeniu z czymś innym, ważniejszym i wznioślejszym, bo przecież same w sobie gole, faule, spalone i dryblingi na to jeszcze na salonach nie zasługują (chyba że mowa o rugby).

Rozmawia się też, tak jak dwie dekady temu, o wielokulturowym charakterze francuskiej reprezentacji, której trzema kolorami są nie tyle niebieski, biały i czerwony, co raczej czarny, biały i mulaty (fr. black-blanc-beur). Mój ulubiony obserwator Paryża, Adam Gopnik, pisał w 1998 roku: 

Często rozmawiamy w te dni o etnicznej mieszance francuskiej drużyny, w której grają piłkarze o algierskich, baskijskich czy subsaharyjskich korzeniach. Ale sami piłkarze zdają się przywiązywać do tego fenomenu znacznie mniejszą wagę niż dziennikarze. Nietrudno jest posiąść francuską tożsamość: wystarczy, że mówisz po francusku, a już możesz poczuć się Francuzem. Trudno natomiast - dla migranta lub outsidera - uzyskać francuską akceptację instytucjonalną; miejsce w zatłoczonej, wielowiekowej ikonografii. Twarze, które można dostrzec w piłkarskiej reprezentacji - Zidane'a, Djorkaeffa, Karambeu - były od dawna częścią francuskiego społeczeństwa. Ale jak dotąd nie zostały wkomponowane we Francuzów obraz własny. Teraz już są.

Czyżby? Chyba nie zostały tam na trwałe, skoro muszą być teraz wkomponowywane na nowo. Nic tylko przydałoby się Francuzom, dla ich samoświadomości, wygrywać mundial jak najczęściej.

Komentarze