Kwarantanny dzien 19.



Siedzimy posłusznie pośród czterech ścian. Jak zwierzęta z zoo w Vincennes, które – zanim nadeszła zaraza – odwiedzaliśmy co tydzień.

Nasza córka tęskni za egzotyczną bandą: ogoniastą fossą, wesołymi surykatkami, lwem wylegującym się na skale.

Może mieliby dla nas jakieś wskazówki? Wzrok czarnego jaguara, dumny i niewzruszony, przelatywał zawsze gdzieś ponad głowami gapiów. Można było wyobrazić go sobie jako lokalnego guru, słynącego z motywacyjnej gadki: klatka to tylko stan umysłu. Albo takie pingwiny: godzinami plotkują przy szybie z każdym z przechodniów, jak to czynią jeszcze tylko niektóre gospodynie na Podlasiu. Wygląda to jakby zoo wcale nie było dla nich przykre; takie trochę dłuższe wakacje w ciepłym kraju.  

Za to gdy umysł śpi, pojawia się przewrotna wizja. A co jeśli, sparaliżowane epidemią, zoo zapomni o swoich podopiecznych? Te z czasem sforsują ogrodzenie, rozbiegną się po Lesie Vincennes, rozsiądą w Parku Botanicznym jak w restauracji.

Część z nich może nawet podbiegnie pod nasze okna. I będzie wtedy rosomak drwiąco pokazywać czepiakowi: - Popatrz jakie śmieszne golasy. To chyba Twoi przodkowie? Może nawet poczęstują nas bananem...

Komentarze